Wsparcie rodziny ważne w podjęciu pracy
Badania polskich psychologów pokazują, że osoby z nabytą niepełnosprawnością przejawiają większą chęć podjęcia pracy niż takie, które z niepełnosprawnością się urodziły. Ponad 60 proc. osób, które w wyniku wypadku czy choroby utraciły pełnię sprawności, chce wrócić do pracy lub zacząć nową. Wiedzą, że zatrudnienie daje im poczucie niezależności, a przede wszystkim pomaga powrócić do normalności, przebywać wśród ludzi i na nowo budować swoje życie.
Naukowe analizy pokazują także, że osoby z niepełnosprawnością największego wsparcia oczekują przede wszystkim od swojej najbliższej rodziny. To ona ma więc duży wpływ na to, jak będzie przebiegał powrót niepełnosprawnego do aktywności zawodowej i czy w ogóle nastąpi. Jak więc mądrze pomagać, by nie zaszkodzić?
Przede wszystkim wspierać, a nie wyręczać
Pomoc, jaką oferujemy osobie z niepełnosprawnością, powinna stawiać nas raczej w roli asystenta niż opiekuna. Musimy obiektywnie ocenić czy nasze wsparcie przy wykonywaniu podstawowych czynności życiowych, czyli jedzeniu, myciu czy ubieraniu się, jest konieczne. Nawet jeśli nasz bliski ma problem z motoryką i założenie koszulki zajmuje mu trochę więcej czasu, nie powinniśmy go w tym wyręczać. Takie podejście buduje wiarę w to, że niepełnosprawność nie ogranicza, a raczej zmusza do wypracowania nowych sposobów na to, jak sobie z nią radzić.
Często zdarza się, że rodzina interpretuje niepełnosprawność swojego bliskiego jako wielopłaszczyznową niezdolność do samodzielnej egzystencji i wyręcza go we wszystkim, sądząc, że w ten sposób mu pomaga. Nic bardziej mylnego. W ten sposób u osoby, która zmaga się z dysfunkcją, kreujemy myślenie w kategoriach życiowej bezradności.
Takie doświadczenie ma za sobą Karolina. Świeżo upieczona absolwentka dużej polskiej uczelni, która ucierpiała w wypadku samochodowym. Jej rodzice nie mogli poradzić sobie z wyrzutami sumienia. Obwiniali się, że to przez ich nieuwagę Karolina obudziła się w szpitalu z przerwanym rdzeniem kręgowym. Chcieli więc pomóc jej we wszystkim, jak tylko potrafili. Wyręczali w każdej czynności, nieustannie pytali, co jeszcze mogą dla niej zrobić i starali się, by nic jej nie niepokoiło. Wszystko to sprawiło, że Karolina – do tej pory aktywna i zaangażowana na uczelni, w pracy i w fundacji, w której działała – nagle poczuła się zagubiona, a nawet ubezwłasnowolniona. Czuła, że we wszystkim zależy od innych. Nie potrafiła odnaleźć się w nowej sytuacji, czuła się jak w kokonie. Nadopiekuńczość jej rodziców sprawiła, że Karolina uwierzyła, że tak już musi być. Że niepełnosprawność oznacza skazanie na stałą opiekę innych.
Na szczęście przyjaciele rodziców Karoliny zauważyli problem, doradzili im wizytę u psychologa często pomagającego rodzinom po wypadkach, a nawet przekazali adres fundacji, w której takie osoby mogą szukać pomocy. Wspólnie udało im się przepracować ich wyrzuty sumienia i nadopiekuńczość, a przede wszystkim pomoc specjalistów pozwoliła im uwierzyć, że Karolina może być samodzielna i oni powinni ją do tej samodzielności zachęcać. Bo taka jest ich rola jako rodziców.
Odpowiednie nastawienie to podstawa
Wyróżnia się trzy rodzaje postaw rodziny wobec osoby z niepełnosprawnością:
- dobre wsparcie,
- nadopiekuńczość
- brak wsparcia.
Dobre wsparcie zakłada pełną akceptację niepełnosprawności i zrozumienie dla problemów, wynikających z jej faktu. Opiekunowie traktują osobę niepełnosprawną jak partnera, równoprawnego członka rodziny, dając mu swobodę w działaniu i podejmowaniu decyzji.
Wioleta, 23-latka która w wypadku straciła wzrok w 90 proc. wie, że jej plany – choć czasami zbyt ryzykowne – są akceptowane przez członków jej rodziny. Tak było choćby w sytuacji, kiedy wspólnie z przyjaciółką umówiły się na koncert w Zielonej Górze. Ona z północy, koleżanka z południowej części Polski. Początkowo strach przed tym, że ich córka sama musiałaby przemierzyć blisko 500 km komunikacją publiczną bez żadnego wsparcia, nie pozwalał rodzicom zaakceptować jej planów. Ale rozmowy, zrozumienie potrzeb i wspólnie wypracowane rozwiązania uspokoiły ich. Wykazali się zaufaniem i wiarą w samodzielność Wiolety, a to pozwoliło jej zrealizować jedno z jej największych marzeń. Na tym polega dobre wsparcie rodziny.
Sytuacja, w której wyręczanie jest interpretowane jako najlepsza forma pomocy osoby z niepełnosprawnością, prowadzi do wykształcenia nadopiekuńczości wobec osoby z ograniczoną sprawnością. Przejawia się to traktowaniem osoby niepełnosprawnej przez pryzmat jej choroby. Opiekunowie uważają, że ich pomoc jest niezbędna, a osoba niepełnosprawna nie poradzi sobie bez ich wsparcia. Sądzą też, że osobie doświadczonej przez los należy się „taryfa ulgowa”. A to przekłada się na sytuację, w której niewiele od niej wymagają i za wszelką cenę starają się ją chronić przed zewnętrznym „złym” światem.
Brak wsparcia jest postawą, która wynika z braku akceptacji, wiedzy i zrozumienia dla niepełnosprawności oraz wynikających z niej ograniczeń. W konsekwencji opiekunowie nie dają niepełnosprawnemu potrzebnego mu wsparcia psychicznego, pozostawiają go samemu sobie, często w ogóle nie interesując się jego losem.
Wszystkie z przedstawionych postaw bazują na dwóch pojęciach: akceptacji i zrozumienia niepełnosprawności. To, jaką z nich przyjmiemy, zależy głównie od zrozumienia, czym jest niepełnosprawność i z jakimi ograniczeniami się wiąże. Historie osób z niepełnosprawnością dowodzą, że nie należy się jej bać i przy odpowiednim nastawieniu i wsparciu rodziny można osiągnąć wiele.
Jak Łukasz, który po potrąceniu przez samochód musiał zrezygnować z dotychczasowej pracy, wymagającej od niego częstych wyjazdów, kilkunastogodzinnego dnia pracy i nierzadko sporego wysiłku. Po wypadku czuł się załamany – nie tylko utratą sprawności, ale i przez poczucie, że jest bezwartościowy. Był bowiem przekonany, że nikt nie zechce zatrudnić osoby na wózku i że jego niepełnosprawność przekreśla jego umiejętności i doświadczenie. Łukasz miał jednak duże wsparcie w swojej żonie i w bratu. To oni przekonali go, by się nie poddawał, dodawali mu otuchy przed spotkaniami rekrutacyjnymi, ćwiczyli z nim rozmowy z rekruterem, a nawet podpowiadali, jak dobrze wypaść podczas takiego wywiadu. Zachęcali go też do dodatkowych szkoleń i odświeżenia języka angielskiego na kursie. Wszystko po to, by poczuł się pewniej. Ich pomoc pozwoliła mu uwierzyć w siebie, a z czasem znaleźć nowe miejsce pracy.
Wewnętrzna akceptacja i zewnętrzny brak zrozumienia
Z perspektywy rodziny ważne jest wsparcie w znalezieniu skutecznej drogi do aktywizacji zawodowej. A to oznacza upór i determinację, bo bierność otwiera drogę do izolacji.
Dlaczego to takie istotne? Bo jeśli niepełnosprawność nabywa np. nastolatek, to często musi zmierzyć się z tym, że jego szkoła wciąż nie jest przygotowana na to, by systemowo włączać osoby z niepełnosprawnością do nauczania w szkole. Osoby ze szczególnymi potrzebami realizują często program w ramach indywidualnego toku nauczania, w domu, z dala od rówieśników. A wówczas wsparcie rodziny jest po prostu konieczne. Bo bez niego łatwo o zamknięcie się w czterech ścianach i utratę kontaktu z kolegami.
Poza tym system orzecznictwa w Polsce także niefortunnie utrwala stereotypowe definiowanie niepełnosprawności jako trwałej lub okresowej niezdolności do pracy (o czym pisaliśmy tutaj). Przy takim podejściu, bez determinacji rodziny i chęci działania na przekór systemowi życie osoby z niepełnosprawnością będzie ograniczać się do domu, bez możliwości usamodzielnienia się, gdzie jedynym źródłem dochodu będzie comiesięczna renta.
Proaktywne podejście do niepełnosprawności zakłada poszukiwanie rozwiązań i możliwości rozwoju osoby niepełnosprawnej, w tym również umiejętność poszukiwania wsparcia wśród organizacji pozarządowych zajmujących się na co dzień osobami niepełnosprawnymi.
W Polsce takich instytucji są tysiące. Najpełniejsza baza znajduje się na portalu ngo.pl. Wiodące organizacje można znaleźć tutaj. Wśród nich wyróżnia się stowarzyszenia rozwijające zainteresowania i hobby. Są też jednostki zajmujące się organizacją atrakcji i wycieczek dla osób z niepełnosprawnością oraz takie, które prowadzą kursy i szkolenia podnoszące kwalifikacje. Znajdziemy również fundacje wspierające w procesie poszukiwania pracy, jak np. Fundacja Integralia.
O tym, że warto szukać możliwości rozwoju, podejmowania pracy najlepiej dowodzą osoby, które, pomimo niesprzyjających warunków wynikających z choroby, osiągnęły sukces życiowy. Pracują, mają rodziny, realizują pasje. I często powtarzają, że bez wsparcia najbliższego otoczenia nie byłoby to możliwe. Okazje do spotkań z takimi osobami mają m. in. beneficjenci Fundacji Integralia w ramach projektu Inspiratorium. Nic tak nie motywuje do działania jak kontakt z inną osobą niepełnosprawną, która mając podobny problem zdrowotny, jest niezależna i świetnie sobie radzi w codziennym życiu. Inspiratorium Fundacji Integralia to projekt kierowany do osób z niepełnosprawnością, które są zamknięte w swoich środowiskach, ponieważ nie wierzą w swoje możliwości i powodzenie na rynku pracy. Niezwykle ważną rolę w procesie aktywizacji poprzez ten projekt odgrywają rodziny, które mogą skłonić do udziału w takim spotkaniu.
Pracą nad motywacją i kształtowaniem aktywnych postaw zajmują się też przedstawiciele Uniwersytetu SWPS oraz pracujący na co dzień w Fundacji specjaliści: psychologowie, coachowie oraz pośrednicy pracy. Podobnych inicjatyw, jak ta proponowana przez Integralię, jest mnóstwo. Warto poszukać.
Kilka słów o pułapce pewnych świadczeń rentowych
Niejedna rodzina zakłada, że niepełnosprawność spowoduje, że ich bliski nie poradzi sobie w pracy. Dlatego chcąc zapewnić mu stałe źródło utrzymania, stara się o świadczenia rentowe. Brak motywacji do podejmowania jakichkolwiek działań – bo przecież „i tak nigdy nie będę pracować” – kształtuje postawę roszczeniową, a w takiej sytuacji potrzeba samorozwoju zanika bardzo szybko. Warto w tym momencie zadać sobie pytanie – czy rzeczywiście właściwym jest, aby ograniczyć życie naszych bliskich do czterech ścian i liczyć na comiesięczną niewielką „pensję”, skazując ich tym samym na życie „na łasce” ze strony państwa i najbliższych? Czy nie lepiej jest przyjąć, że skoro inni niepełnosprawni mogą niekiedy osiągnąć więcej niż osoba pełnosprawna, to mój syn lub córka również dadzą radę?
Tak właśnie pomyśleli rodzicie Weroniki, kiedy mobilizowali ją do pójścia na studia. Jako jeden za argumentów wysuwali właśnie historie innych niezależnych osób z niepełnosprawnością. Uświadamiali jej też, jak niskie są świadczenia rentowe. Rozmowy o przyszłości i niezależności uświadomiły Weronice, że jeśli rodzina chce ją wesprzeć, to dlaczego by nie spróbować. Dziś jest właścicielką kancelarii prawnej, mimo, że początki nie były łatwe.
Pamiętajmy, że na zadowolenie z życia składa się satysfakcja zarówno na polu prywatnym, jak i zawodowym. Dlatego warto na samym początku podjąć trud i wspólnie walczyć o „swoje miejsce” w społeczeństwie.
fot. morguefile.com