Wolontariat Europejski – to się da zrobić
Co to jest EVS?
Wolontariat Europejski, w skrócie EVS – European Voluntary Service, jest częścią programu Erasmus+.To szansa dla każdego na to, aby jako wolontaiusz podjąć pracę społeczną we wszystkich krajach biorących udział w programie oraz sąsiedzkich krajach partnerskich. Praca jest świadczona bezpłatnie i odbywa się na rzecz organizacji niekomercyjnych, pozarządowych, gdyż to one najczęściej potrzebują tego typu pomocy. Także to im zależy na tym, by maksymalnie wzbogacać swoją ofertę i działać międzykulturowo.
Jeśli ktoś zdecyduje się wyjechać za granicę, musi znaleźć organizację wysyłającą. Organizacja wysyłająca to taka, która zna dobrze zasady programu i jest w stanie zapewnić wolontariuszowi pełen pakiet informacji, odpowiednio go przygotować i zadbać o bezpieczny dojazd oraz powrót do miejsca realizacji wolontariatu. Organizację, dla której będzie pracował młody człowiek nazywamy organizacją przyjmującą lub goszczącą. To ona zwykle odpowiada za program, tj. spis obowiązków wolontariusza, zajmuje się jego zakwaterowaniem i stara się, aby szybko zaaklimatyzował się w nowym dla siebie miejscu.
Zrealizowanie EVS jest możliwe w „Krajach Programu” (wszyscy członkowie UE, Turcja, Islandia, Liechtenstein, Norwegia) oraz w sąsiadujących krajach (Albania, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Macedonia, Serbia, Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Białoruś, Mołdawia, Rosja, Ukraina) lub w „Innych Krajach Partnerskich na świecie” (np. Ameryka Łacińska, Karaiby, Azja, Oceania). Istotne jest jedynie to, żeby jeden z dwóch krajów (goszczących lub wysyłających) był z Unii Europejskiej.
Kto może skorzystać z EVS?
O wyjazd za granicę może się starać każda osoba w wieku 18-30 lat. Można wybrać czas trwania projektu. Wszystko zależy od tego, na jak długo dana osoba jest w stanie opuścić swój kraj. Można wyjechać na kilka tygodni, a nawet 12 miesięcy – to maksymalny czas wolontariatu . Każde z tych rozwiązań ma swoje plusy i minusy, ale dzięki możliwości wyboru, można taki wolontariat łatwiej wpasować w swoje życie i ewentualne plany na przyszłość.
Warto podkreślić, że twórcy programu położyli szczególny nacisk na projekty angażujące osoby z niepełnosprawnością, młodzież mającą utrudnione możliwości kontynuowania nauki albo zdobycia pracy, osoby pochodzące ze środowisk dotkniętych ubóstwem, bezrobociem i patologiami. To one są traktowane priorytetowo w trakcie decydowania o tym, kto zakwalifikuje się do programu.
Dla osób z niepełnosprawnością jest to często pierwszy wyjazd za granicę. Daje on możliwość nie tylko rozwinięcia swoich talentów i zdobycia nowych umiejętności, ale często stanowi doskonałą okazję ku temu, by wypróbować i wzmocnić swoją samodzielność, a także uwolnić się od nadzoru i czasem zbytniej troskliwości opiekunów. Bardzo często na tego typu wyjazd decydują się osoby po zakończeniu jakiegoś ważnego okresu w swoim życiu (po szkole średniej, studiach, w trakcie rocznego urlopu na uczelni, między jedną a drugą pracą).
Przed wyjazdem, każdy wolontariusz odbywa szkolenie, gdzie zdobywa potrzebne mu informacje, może zadawać pytania i rozwiać ewentualne wątpliwości.
Nie jest wymagana znajomość języka obcego, choć z całą pewnością znajomość przynajmniej podstaw angielskiego znacznie zwiększy korzyści i komfort samego wolontariatu. Nie jest natomiast wymagana znajomość języka kraju, do którego się wybieramy. Tylko w niektórych projektach zakłada się w szczególności udział osób, które posługują się danym językiem przynajmniej w stopniu podstawowym. Jest to jednak warunek dodatkowy.
Każdy, kto chciałby wyjechać i przeżyć niezapomnianą przygodę, musi znaleźć organizację, która zostanie jego organizacją wysyłającą i zajmie się wszelkimi formalnościami. Spis wszystkich organizacji mających akredytację, czyli biorących legalnie udział w programie, można znaleźć pod poniższym linkiem: https://europa.eu/youth/volunteering/organisations_en
Najważniejsze korzyści
Nic nie kosztuje.
Osoba, która zdecyduje się wziąć udział w wybranym przez siebie projekcie, nie ponosi żadnych kosztów związanych z wolontariatem. Program pokrywa takie zobowiązania jak podróż do kraju goszczącego i z powrotem, zakwaterowanie, wyżywienie, ubezpieczenie, wycieczki, szkolenia, kurs językowy, a dodatkowo wolontariusz otrzymuje kieszonkowe na podstawowe wydatki, bilety komunikacji miejskiej czy karty telefoniczne.
Certyfikat.
Program został stworzony z myślą o popularyzowaniu idei nauki pozaformalnej, dawaniu szansy młodym ludziom na zdobycie cennego doświadczenia i poznania innych kultur. Każdy projekt kładzie duży nacisk na ewaluację – zarówno samego projektu, jak i organizacji oraz uczestników. Efektem końcowym jest przygotowanie specjalnego certyfikatu Youthpass dla wolontariusza w oparciu o jego pracę i osobiste osiągnięcia.
Kurs językowy.
Są to zajęcia organizowane lub zlecane przez organizację goszczącą i dotyczą języka danego kraju. Może to być od kilku do kilkunastu godzin tygodniowo. Uczestnictwo w takim kursie pozwala dużo szybciej odnaleźć swoje miejsce w nowym kraju, a także sprawniej komunikować się z otoczeniem. Bardzo często zdobyte w ten sposób umiejętności są wykorzystywane po powrocie do ojczystego kraju.
Nowe kontakty.
Podczas projektu każdy wolontariusz styka się z wieloma osobami: wolontariuszami z różnych krajów, biorących udział w tym samym projekcie, wolontariuszami innych organizacji w regionie, pracownikami organizacji goszczącej, odbiorcami działań. Przy okazji, podczas często kilkumiesięcznego pobytu, nawiązują znajomości z lokalną społecznością. Praktyka pokazuje, że wiele z nich udaje się utrzymać długo po powrocie do swojego kraju. Niektóre zaś utrzymują się już na stałe i owocują na przykład zdobyciem pracy czy przeprowadzką do innego państwa.
Dwa razy się wycofałam, za trzecim razem podjęłam wyzwanie.
Poznajmy historię Oli, która odbyła swój długoterminowy wolontariat w Belgii. Ola, z wykształcenia historyk, bibliotekarz, tyflopedagog, nie widzi od urodzenia. Pracuje jako przewodnik na Niewidzialnej Wystawie w Warszawie i w bibliotece Ośrodka dla Dzieci Niewidomych w Laskach.
„O ewentualnej możliwości wyjazdu dowiedziałam się z internetowego ogłoszenia. Polski Związek Niewidomych poszukiwał kogoś z podstawową znajomością języka francuskiego, kto chciałby wyjechać na kilka miesięcy do Belgii i pomagać tam jednej z wybranych przez siebie organizacji. Mimo wielkich obaw (nigdy jeszcze sama nie wyjeżdżałam) postanowiłam się zgłosić. Moje lęki jednak wygrały. Do tej pory mieszkałam tylko w internacie, gdzie mieliśmy zapewnioną całodobową opiekę, a potem z rodzicami, którzy z oddaniem się mną zajmowali. Przestraszyłam się tej samodzielności i zrezygnowałam z udziału w projekcie. Myśl o Wolontariacie Europejskim nie dawała mi jednak spokoju i gdy rok później znowu natrafiłam na ogłoszenie o kolejnym naborze na wyjazd do Belgii, ponownie się zgłosiłam.
Niestety, także tym razem dałam się przekonać swojemu strachowi, że nie podołam zadaniom, że nie odnajdę się w obcym kraju, że się do tego nie nadaję i ponownie wycofałam swoją kandydaturę. Nie muszę pewnie dodawać, że zarówno organizacja wysyłająca, jak i goszcząca, nie były z tego powodu szczęśliwe i poproszono mnie o to, bym już nie zajmowała miejsca innym w kolejnych latach, jeśli tego typu projekt nie jest dla mnie. Tak się złożyło, że dziewczyna, która zgłosiła się rok później, z jakichś niezależnych od siebie przyczyn zrezygnowała z wyjazdu w ostatniej chwili. Wszystko było już opłacone, ustalone i dopięte na ostatni guzik. Moja znajoma, która pomagała to organizować zadzwoniła do mnie i powiedziała, że powinnam spróbować, bo to dla mnie naprawdę duża szansa.. Na siebie wzięła przekonanie innych, że tym razem się nie wycofam. I tak wreszcie doszło do mojego wyjazdu.
Pracę świadczyłam na rzecz organizacji pozarządowej Sante Nord Sud, która zajmowała się pomocą osobom z Afryki – zarówno na terenie Belgii, jak i w samych krajach Afryki. Często chodziło o uzyskanie dla nich pomocy socjalnej, tłumaczenie dokumentów, informacje dotyczące przepisów prawa, naukę lokalnego języka. Na początku trudno było mi znaleźć konkretne zadania. Osoba, którą w ostatniej chwili zastąpiłam, była niedowidząca. Zatem organizacja nie była zbytnio przygotowana na kogoś niewidomego. Ja także nie byłam jeszcze mocna z informatyki czy pracy biurowej. Z czasem jednak sprawy się ułożyły i do moich głównych zadań należało obdzwanianie aptek i przychodni, w celu uzyskania zgody na umieszczenie w ich siedzibach puszek, do których zbieraliśmy niepotrzebne, często używane okulary. Te z kolei trafiały do szpitali w Kongo. Moim drugim zadaniem była pomoc w trakcie kursów języka francuskiego, na które uczęszczali obcokrajowcy – beneficjenci Santa Nord Sut. Prowadziłam tam konwersacje, przygotowywałam bloki tematyczne, stanowiłam wsparcie dla nauczyciela prowadzącego.
Podczas projektu poznałam niesamowite osoby. Z tymi najważniejszymi dla mnie mam kontakt do dziś. Mieszkałam z inną niewidomą wolontariuszką z Włoch, spotykałam fajnych ludzi w miejscu pracy, w trakcie szkoleń, kursów językowych czy wycieczek organizowanych dla nas przez organizację koordynującą. Zwiedziłam w ten sposób ważne miasta belgijskie, takie jak Bruksela czy Antwerpia. Miałam też zapewniony kurs orientacji. I choć już wcześniej poruszałam się samodzielnie z białą laską, to instruktor na nowo wytłumaczył mi pewne istotne pojęcia nauczył, jak słuchać, by wyciągnąć z otoczenia najwięcej informacji. Chodziłam też na kurs języka francuskiego. Dzięki niemu oraz codziennemu kontaktowi z językiem francuskim, jeszcze bardziej go pokochałam i chętnie używam go do dzisiaj.”
Długo szukałam, ale warto było
Niedowidząca Ania ma już za sobą prawie połowę projektu. Postanowiła, że wyjedzie za granicę, by zdobyć nowe doświadczenia i nauczyć się kolejnego języka. Z angielskim już radziła sobie bardzo dobrze.
„Rozpoczęłam zupełnie od zera. Chciałam wyjechać do innego kraju, najlepiej takiego, gdzie mówi się językiem, którego kompletnie nie znam, bo tam na miejscu nauczyłabym się go najlepiej. Zaczęłam szukać informacji i okazało się, że taką możliwość daje Wolontariat Europejski. Wysyłałam e-maile do organizacji, które się tym zajmują, ale nie było łatwo. Albo projekty już trwały, albo nie było miejsc, albo nie było organizacji gotowej przyjąć osobę z niepełnosprawnością. W końcu jednak dostałam zielone światło. Przeglądałam bazę projektów w poszukiwaniu czegoś, co mnie zainteresuje i padło na jedną z organizacji w Belgii. Jest to odpowiednik naszej polskiej Arki – De Ark Antwerpen – działającej głównie na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną.
Zdecydowałam się na 12-miesięczny projekt, który rozpoczął się w marcu tego roku. Pracuję z osobami dorosłymi z niepełnosprawnością intelektualną, które mieszkają w specjalnym ośrodku i mają tam zapewnioną całodobową opiekę, w tym pomoc wolontariuszy. Do moich obowiązków należy pomoc przy praktycznie wszystkich czynnościach w ciągu dnia, tj. robieniu zakupów, wizytach u lekarza, utrzymywaniu porządku, higieny, spożywaniu posiłków. Pomoc polega także na zwykłej, życzliwej rozmowie i okazywaniu zainteresowania osobom, które przez swoją niepełnosprawność mogą się czuć odsunięte na boczny tor. W ośrodku znajdują się osoby w różnym wieku i z różnymi niepełnosprawnościami, często sprzężonymi. Początkowo trochę mnie to przerażało. Szybko jednak poczułam się potrzebna i uważam, że to praca idealna dla mnie. Nawiązałam z podopiecznymi i personelem dobre relacje i choć nie zawsze jest łatwo, pokochałam to, co robię.
Towarzysko czuję się trochę osamotniona. Mieszkam co prawda z innymi wolontariuszkami, ale pracujemy przy innych projektach i w domu spotykamy się praktycznie tylko na noc. W ośrodku, w którym pracuję, nie ma innych wolontariuszy EVS. Spotkałam jednak kilka fajnych osób na szkoleniach organizowanych dla wszystkich wolontariuszy EVS przebywających obecnie w Belgii, a także na moim kursie językowym. Cieszę się również, że moja praca pozwala mi na wyjazdy z podopiecznymi. Czasem są to wycieczki do pobliskich miast czy nad belgijskie morze, a czasem wyjazdy dłuższe, jak ten w najbliższej przyszłości, kiedy to wybieramy się na 10-dniowe wakacje do Barcelony. Będę tam oczywiście nadal w pracy, ale takie wyjazdy zawsze cechują się większym luzem i jest to miła odmiana. Cieszę się, że będę mogła poznać moich podopiecznych i współpracowników od tej mniej formalnej strony.
Do końca projektu pozostało jeszcze kilka miesięcy, ale już teraz nauczyłam się podstaw języka niderlandzkiego, a z każdym dniem zdobywam nowe umiejętności. O tym, jak mi się tu podoba, świadczy fakt, że poważnie rozważam to, by zostać na dłużej, a może i na stałe w Belgii lub Holandii. Polubiłam tutejsze realia i myślę, że mogę tu stworzyć swoje miejsce do życia i pracy.”
Przydatne linki:
Przykładowa relacja z wyjazdu na EVS: https://www.youtube.com/watch?v=CbBSoX7a0Hk
Narodowa Agencja Programu Erasmus+: https://erasmusplus.org.pl/
Baza EVS w tym propozycje projektów: https://www.eurodesk.pl/nasza-baza/zrodlo/PL0010000471
Baza otwartych projektów EVS: http://europa.eu/youth/evs_database
EVS w pigułce: http://muxelka.org/wolontariat-europejski-w-pigulce/
fot. Obraz rawpixel z Pixabay